12 października 2013, 00:09
Zawieszam działalność bloga.
Wszystko co się tam dzieje jednak nie jest aż tak pasjonujące by o tym pisać.
Dzień z życia uczących się ratować.
Zawieszam działalność bloga.
Wszystko co się tam dzieje jednak nie jest aż tak pasjonujące by o tym pisać.
Welcome.
Pierwszy dzień na uczelni rozpoczął się w sposób paradoksalny. Był jednocześnie luźny jak i ograniczony. Luźne były zajęcie, a w zasadzie ich brak, gdyż przywitał nas dziekan wydziału ogólnym objaśnieniem zasad panujących na uczelni. Ograniczone było miejsce do choćby najmniejszego ruchu. Mam wrażenie że pierwszy raz "miot" pierwszaków był tak obfity, ponieważ niezbyt radziły sobie z tłumem nawet władze placówki.
Po spotkaniu z dziekanem przewidziany był dla nas szereg szkoleń i spotkań. Szczególnym zainteresowaniem cieszyło się szkolenie bhp...
Bo przecież nie codzień młodzi ratownicy, pielęgniarki oraz wszelkie inne chłonne umysły dowiadują się, że gdy kogoś razi prąd, należy go "męskim ciosem karate" ugodzić w ręce, by odciąć ofiarę od źródła napięcia. Również pórtorej godzinny monolog o krześle biurowym nie na leży do rzeczy, które mamy okazje usłyszeć w kolejce po bułki.
Pierwsze słowa do nieznajomych powinny brzmieć jakoś zachęcająco, a jeśli nie, to chociaż dumnie. Ja wybrnąłem z tego w jeszcze inny sposób, jaki zresztą widać wyżej.
Zacząłem studia na kierunku ratownictwo medyczne. Powstał w mej zacnej głowie pomysł, by podzielić się z ludźmi tym, co zobacze, co się dowiem, co usłysze. Nie każdy ma możliwość, nie każdy ma chęć uczyć się tego potrzebnego zawodu. Z tego względu chcąc może zaspokoić czyjąś ciekawość jak to wszystko wygląda zaczynam mój codzienny wywód.
Chcę dodawać wpisy regularnie, lecz nie zawsze będzie to możliwe ze względu na natłok zajęć.
No to lecimy, mam nadzieje że choć jedna osoba zechce się dowiedzieć czegoś więcej o "czerwonych ludkach".
Zapraszam do czytania :))